Zauważyłam, że dużo łatwiej przychodzi mi pisanie o cechach, których nie lubię lub które mi w jakiś sposób przeszkadzają. Chwalić siebie, przyznawać do sukcesu lub mówić o pozytywach jest znacznie trudniej! Z jednej strony człowiek obawia się, że inni od razu pomyślą, że zadziera nosa, z drugiej własne wygórowane ambicje hamują radość z osobistego rozwoju.
Dziś więc, zmotywowana blogowym wyzwaniem Uli, piszę o 5 cechach mojej osobowości, które doceniam i uważam za fajne.
 
1. PRACOWITOŚĆ

Nie jestem typem mrówki, co to dla dobra całego mrowiska jest w stanie pracować dzień i noc, ale kiedy postawię sobie jakieś zadanie, staram się je wypełnić, choćby nie wiem, co! Moi dotychczasowi szefowie i szefowe byli ze mnie zawsze zadowoleni, bo dostrzegali we mnie ambicje, chęć nauki nowych rzeczy, dobrą organizację i sumienne wykonywanie powierzonych zadań.


2. UMIEJĘTNOŚĆ SŁUCHANIA I KONWERSOWANIA

Wiele osób zwracało mi to na uwagę, że potrafię wczuć się w rolę zwierzającego się i z empatią wysłuchać jego historii. Nie jestem „ciocią-dobra-rada”, co to na każdy problem zna jakiś złoty środek, ale jeśli ktoś mi coś ważnego opowiada, to rzeczywiście staram się w skupieniu tego wysłuchać i jeśli mam jakieś własne doświadczenia na ten temat, wesprzeć się na nich i wspólnie wyciągnąć jakieś konstruktywne wnioski. Poza tym łatwo przychodzi mi rozmawianie z ludźmi o różnym stopniu wykształcenia i pochodzenia – w codziennej wymianie zdań dogadam się zarówno z profesorem uniwersyteckim, księdzem, aptekarzem, jak i kierowcą ciężarówki, listonoszem czy robotnikiem na budowie. Zawsze próbuję znaleźć z rozmówcą jakieś wspólne punkty i na tym skupić konwersację. Dlatego  tak dobrze dogaduję się z innymi mamami 😉
 
3. LEKKIE PIÓRO
Mam nadzieję, że Wy jako moi Czytelnicy możecie tę cechę potwierdzić 🙂 Lubię pisać i zawsze – tam gdzie się da – staram się to robić z humorem i lekkością, bo przecież nawet o ciężkich i poważnych sprawach można napisać z pewnym dystansem. Jak już mam dobry temat, słowa sypią się, jak z rękawa, układając w sprawne zdania. Oczywiście mam i gorsze dni, kiedy brakuje weny – wtedy kasuję „tępy” tekst, robię krótką albo dłuższą przerwę i zaczynam go pisać od nowa. Zwykle ta nowsza wersja jest o wiele lepsza od poprzedniej! Pisanie sprawia mi baaaaaardzo dużo przyjemności i dlatego blog stał się moim zajęciem nr 1 w czasie wolnym!
 
4. OTWARTOŚĆ / ELASTYCZNOŚĆ

W moim dotychczasowym życiu mieszkałam już w sześciu różnych miastach, w trzech różnych krajach. Przeprowadzki nigdy nie stanowiły dla mnie problemu, choć tęsknota i melancholia zawsze były w nie wpisane! Jednak radość na to, co ma przyjść, były zawsze większe od nostalgii, ogarniającej mnie przy wyjeździe z jakiegoś miejsca. Ta cecha to również to, co Anglicy nazwaliby flexibility – stosunkowo łatwo dopasowuje się do otoczenia i reguł w nim panujących, jestem w stanie nagiąć swoje plany i spontanicznie zmienić zdanie, jeśli sytuacja tego wymaga – chociaż nadal się tego uczę 🙂

Moje miasta: Lugano, Gdańsk, Hamburg, Monachium i Warszawa (brakuje rodzinnego Radomia)
5. SZCZUPŁA SYLWETKA
Nie chcę, żeby to zabrzmiało zuchwale, ale doceniam to, że bez większego wysiłku, udaje mi się utrzymać dosyć szczupłą sylwetkę. Nie jestem typem sportowym, który rano biega, po południu ćwiczy jogę, a wieczorem chodzi na basen, ale lubię ruch i fizyczne zmęczenie, bo dodaje zupełnie innego kopa i otwiera umysł na nowe doznania! Jako dziecko byłam strasznie chuda i dopiero jako dorosła kobieta zaczęłam nabierać tu i ówdzie krągłości. Mimo że nie dbam specjalnie o wagę, doceniam to, że bez większego wysiłku udaje mi się osiągnąć efekt, jaki inni okupują godzinami spędzonymi w klubie fitness lub na siłowni. Ot, taka moja natura – pewnie do czasu…
 
Uff… Łatwo nie było! Ale od razu humor mi się od tego posta poprawił. Jak to miło czasami poklepać się po ramieniu 🙂 Wam też to polecam, a Uli dziękuję za motywację, do takich przemyśleń!