Czy wiecie, że dziś, tzn. 21 lutego przypada Dzień Języka Ojczystego? Jest to międzynarodowe święto ustanowione przez UNESCO jako upamiętnienie wydarzeń w Bangladeszu, podczas których w 1952 roku zginęło pięciu studentów. Brali oni udział w demonstracji, której uczestnicy domagali się nadania językowi bengalskiemu statutu języka urzędowego. Założeniem Międzynarodowego Dnia Języka Ojczystego jest wsparcie i ochrona różnorodności językowej jako dziedzictwa kulturowego.
Ci z Was, którzy od jakiegoś już czasu śledzą mojego bloga, wiedzą że przekazanie moim dzieciom poprawnego języka polskiego jest dla mnie niezwykle ważne. Zdaje sobie bowiem sprawę z tego, że język jest dla nich kluczem nie tylko do poznania własnej tożsamości, ale również kultury, w której ja wyrosłam. Daje im także możliwość kontaktu z polską częścią rodziny, co ma ogromny wpływ na kształtowanie ich osobowości. A w przyszłości może być dodatkowym atutem podczas pracy zawodowej i innych kontaktów towarzyskich.
Temat poprawności języka polskiego wśród emigrantów staje się coraz częściej przedmiotem dyskusji, a nawet badań naukowych. I dobrze, bo jest to temat niezwykle ważny – w końcu jesteśmy pierwszym pokoleniem, które na taką skalę opuściło kraj i zdecydowało się na życie poza jego granicami. Warto korzystać z różnych źródeł pomocy i doświadczeń ekspertów, którzy znają się na temacie wielojęzyczności. Może nam to pomóc we właściwym przekazywaniu dzieciom naszej wiedzy językowej i pozwolić na uniknięcie podstawowych błędów.
Z okazji dzisiejszego święta pozarządowa organizacja o charakterze non-profit, czyli Międzynarodowy Zespół Placówek Oświatowych z Krakowa, w ramach akcji „Mamo, tato chcę mówić po polsku!”, wyprodukował krótki filmik. Klip ten, odwołujący się do rodzinnych relacji, ma na celu pokazanie problemu, jaki dotyka coraz więcej rodzin emigranckich. Mianowicie zanikania wśród nich języka ojczystego. Autorzy próbują pokazać, że przekazywanie języka ojczystego w warunkach emigracyjnych daje dzieciom szansę na większą stabilizację emocjonalną, pozytywne relacje z rodziną w Polsce oraz sprzyja rozwojowi tożsamości kulturowej. Zobaczcie sami:
I jak, czujecie że to o Was? A może ten problem w ogóle Was nie dotyczy, bo sami dbacie o poprawną polszczyznę Waszych dzieci? W obu przypadkach zachęcam Was do komentowania: podzielcie się z nami własnymi doświadczeniami. przeszkodami, wyzwaniami. W grupie raźniej!
nie wyobrażam sobie że nawet mieszkając tu w de czy w innym kraju można zaprzepaścić u dziecka jezyk ojczysty drugiego rodzica czy nawet ich obojga na rzecz jezyka w którym dziecko dorasta. dbając o to aby nasze dzieci mówiły w naszym języku otwieramy im możliwość na wielojęzyczność. to taka ogromna szansa i prezent na przyszłość dla naszych dzieci… pozdrawiam
Nie mieszkam w Polsce, więc pewnie prędzej czy później będziemy musieli podjąć decyzję czy chcemy "rozmnażać się" tu czy też w ojczyźnie. Jakkolwiek by nie było, poprawna polszczyzna u dzieci, powinna być sprawą priorytetową. Paradoksalnie, dotyczy to nie tylko dzieci wychowanych na emigracji, te wychowane w Polsce również przejawiają ogromne problemy z gramatyką i ortografią. Niestety.
_________________
Natalia, http://www.pieceofsimplicity.blogspot.com
W rodzinach wielojezykowych najpierw wazne jest, by potomki w ogole po polsku mowily. Tu sie raczej idzie na ilosc i cieszy z kadego slowa w dialekcie nadwislanym. Bo ten jednak czesto przegrywa w konkurach, zwlaszcza gdy jezykow w rodzinie jest wiecej niz dwa. Jakosc wydaje mi sie drugorzedna, choc oczywiscie wazna i warta swieczki.
Też jestem zdania, że to piękny prezent! Pozdrawiam i dziękuję za komentarz 🙂
Powodzenia zatem w planowaniu – poprawna wielojęzyczność dzieci jest możliwa, dużo zależy od rodziców. Z dobrym nastawieniem i przygotowaniem do tematu na pewno się uda! 🙂
To prawda, tam gdzie języków jest więcej niż dwa, poprzeczka idzie w górę. Jednak przy zachowaniu pewnych stałych zasad, możliwe jest utrzymanie poziomu. Także ilość i jakość jednocześnie!
Pozdrawiam bebeluszku i gratuluję powiększenia rodziny! 🙂
Znam,niestety znam rodzicow rodzicow,ktorzy uwazaja,ze uczyc dzieci jezyka po polsku to- po co?
Bardzo smutne:(
Polski język nie musi przegrać w konkurencji z innymi językami obecnymi w życiu dziecka! To w większości zależy od zaangażowania rodziców. Moja 10 letnia córka posługuje się biegle trzema językami. Ja stawiam na wyrobienie siatki kontaktów socjalnych, zarówno z dziećmi polskojęzycznymi mieszkającymi w miejscu zamieszkania jak i z przyjaciółmi i rodziną w Polsce. Ich pomoc w zachęceniu dziecka do nauki języka jest nieoceniona. Dzieci używając języka polskiego w zabawie i w kontaktach z osobami które kochają utwierdzają się w znaczeniu i wartości tego języka. Szybko orientują się jak bardzo zwiększa on dostęp do książek, filmów, i całego bogactwa kultury polskiej.
Postawa samego rodzica jest tutaj kluczowa.
Dziękuję za dodatkowe wskazówki, na pewno się przydadzą!
Pozdrawiam z Monachium 🙂
Pielęgnowanie polszczyzny u mojego 4-letniego synka jest czymś absolutnie fundamentalnym i bezdyskusyjnym. I chodzi tu nie tylko o słownictwo, ale również o dbałość o wymowę. Wiemy doskonale, jak ciężka to praca. Najważniejsze to dużo rozmawiać, czytać i przede wszystkim nie wstydzić się mówić z dzieckiem po polsku w codziennych sytuacjach poza domem, w sklepie itp.
W zeszłym roku odwiedzili nas znajomi z Krakowa ze swoim 10-letnim synem. Dzieciaki bawiły się na placu zabaw, po czym ów dziesięciolatek spytał sie swojego ojca: Tato, a co to znaczy "preferować", bo Ksawerek coś takiego powiedział…
To są momenty, kiedy można obrosnąć w piórka z dumy 🙂
Witaj Maćku, też uważam, że czytanie, rozmowy i swobodne mówienie z dzieckiem po polsku w każdej sytuacji to podstawa! Ksawery świetnie sobie radzi w obu językach – potwierdzam!
Dzien dobry,
przegladajac Pani bloga natrafilam na wpis o dwujezycznosci dzieci. Na dzieci w moim przypadku jeszcze za wczesnie, ale obawiam sie tego, ze u nas moga byc z tym problemy.Jestesmy w dosc skomplikowanej jezykowo sytuacji, poniewaz ja Polka, maz Francuz i mieszkamy w Niemczech. W domu rozmawiamy glownie po francusku, rzadko po polsku. Niemieckiego uzywam w pracy. Chcialabym, zeby dzieci znaly tak jak my wszystkie trzy jezyki, ale boje sie, ze z natloku informacji nie poradza sobie z tym wszystkim..
Cześć Olga! Ja mam w domu tylko dwa języki, więc trochę inne doświadczenia, ale znam wiele rodzin, w których rodzice mówią różnymi językami, a otoczenie jeszcze innym i wiem, że taka trójjęzyczność jest możliwa! Najważniejsze moim zdaniem to być konsekwentnym i pilnować zasady jedna osoba – jeden język. Dzieci sobie na pewno poradzą 🙂 Powodzenia! Dominika
Dzień dobry Olga,
nie żebym był jakimś wybitnym ekspertem od dwujęzyczności, ale konsekwencją tego, że od urodzenia z dzieckiem i do dziecka dużo się rozmawia, czyta, tłumaczy, śpiewa, itp. po polsku – jest to, że po trzech latach pobytu w Niemczech mój sześciolatek doskonale i bez akcentu posługuje się płynnie polskim i niemieckim. Myślę, że w przypadku trzeciego języka też nie będzie problemu. Dzieci chłoną wszystko jak gąbka, podstawą jest żelazna konsekwencja. Wystarczy że będziesz rozmawiać z dzieckiem wyłącznie po polsku, mąż po francusku, a niemieckiego – uwierz mi lub nie – nauczy się sam 🙂