Przed przyjazdem do Niemiec nie wiedziałam nawet, jak właściwie wypowiedzieć przymiotnik „bio”, a sklepy z ekologiczną żywnością kojarzyły mi się jedynie z podejrzanie pachnącymi pomieszczeniami, w których sprzedawali podejrzanie wyglądający sprzedawcy… I to bynajmniej nie dlatego, że byłam ekologiczną ignorantką, po prostu nie był to temat, który mnie jakoś szczególnie zajmował.
W Niemczech, najpóźniej w okresie rodzicielstwa, przyjdzie Wam zmierzyć się z tematem ekologii i zdrowej żywności. To właśnie młodzi rodzice często zmieniają swoje dotychczasowe upodobania i przyzwyczajenia, odkrywając potencjał tkwiący w produktach pochodzenia organicznego. Możliwe jest to również dzięki ogromnemu ruchowi ekologicznemu w Niemczech oraz zaufaniu, jakim darzy się artykuły opatrzone godłem „eko”. I to nie tylko artykuły pochodzenia spożywczego!
A co tak naprawdę znaczy ekologiczne lub biologiczne rolnictwo? Przy produkcji i uprawie produktów spożywczych używa się nieagresywnych metod, dbających o przyrodę oraz ochronę środowiska naturalnego. Nie dodaje się tutaj żadnych ulepszaczy ani sztucznych nawozów i dba o jak najbardziej naturalną dalszą obróbkę produktu. Rezygnuje się z leczenia zwierząt antybiotykami, modyfikacji genetycznej lub chemiczno-syntetycznych środków. Stosuje się za to naturalny nawóz, czyli kompost, mechaniczne usuwanie chwastów oraz uprawę w harmonii ze środowiskiem. Celem jest swojego rodzaju symbioza między gospodarką a przyrodą.

1. BIO, ÖKO, ORGANIC CZY DEMETER

Kto napotkał się już w produktami pochodzenia ekologicznego, ten wie, jak wielorodne jest użycie samego hasła. Niemcy oznaczają tego typu artykuły nalepką „bio” („biologisch”), „öko” (ökologisch) lub „aus kontrolliert ökologischem/biologischem Anbau“ (z uprawy ekologicznej/biologicznej), można jednak spotkać się również z angielskimi odpowiednikami „organic” lub „eco”.
Ekologiczni producenci przestrzegają przed próbą podpinania się pod eko-grupę napisami typu: „naturnah“, „alternativ“ lub „aus kontrolliertem Anbau“, co wcale nie daje gwarancji organicznej jakości kupowanych produktów.
Ważne jest, że zielona nalepka „BIO” daje gwarancję, że dany produkt odpowiada europejskim normom, musi więc spełniać unijne wymagania w tym zakresie.

W tym gąszczu nazw pojawiają się jeszcze produkty z etkietką „Demeter-Qualitat” – to najwyższy z możliwych stopień jakości kupowanego artykułu. Czym jednak różni się Demeter od bio? Otóż rolnicy stosujący uprawę o charakterze Demeter, nie tylko dostosowują się do zaleceń ekologicznej gospodarki rolnej, oni również ulepszają ziemię, stawiając sobie za motto zdanie: „Oddajemy ziemi więcej, niż jej zabraliśmy”. Tu zwraca się szczególną uwagę na cykl natury, poszczególnych roślin i ich właściwości. Dlatego też tę gospodarkę rolną określa się mianem bio-dynamisch, czyli biologiczno-dynamiczną. Szczególne znaczenie ma ta maksyma przy uprawie zbóż. Ważny również jest fakt, że w uprawie Demeter rezygnuje się z 47 dodatkowych domieszek, które dozwolone są w uprawie o charakterze ekologicznym.

 

2. SKLEPY Z ŻYWNOŚCIĄ EKOLOGICZNĄ

Po niemiecku po prostu: Bioläden. W dużych miastach jest ich naprawdę sporo, a w niektórych dzielnicach można spotkać po kilka takich sklepów. Nawet mniejsze miejscowości i wioski mają swój „zielony” market, w którym wszystkie produkty opatrzone są znaczkiem „bio”.

Według Wikipedii aktualny trend wskazuje na rosnącą ilość ekologicznych supermarketów, należących do dużych sieci (jak Alnatura, Basic, denn’s), przy zmniejszającej się liczbie sklepów o mniejszej powierzchni i ograniczonym asortymencie. Tendencja ta wskazuje na sprecyzowane potrzeby klientów: chcą mieć sklepy, w których dostępna będzie szeroka gama produktów pochodzenia organicznego. Czyli od pieczywa i nabiału, przez mięso, warzywa i owoce, po środki do czyszczenia i kosmetyki. Produkty w sklepach ekologicznych są droższe niż w zwykłych supermarketach, jednak wszystkie posiadają certyfikat potwierdzający ich organiczny skład lub sposób uprawy.

3. EKOLOGICZNE LINIE PRODUKTÓW Z SUPERMARKETU

Niemieccy producenci żywności wyczuli stale powiększający się eko-trend i od paru lat obserwuję wciąż powiększającą się gamę artykułów organicznych z własnej linii supermarketów i drogerii. To znaczy np. w sklepach REWE, Edeka, Tengelmann, Rossmann czy Müller, nie będących przecież eko-sklepami, można kupić znaczną część produktów wytworzonych przy zachowaniu biologicznych norm. Jajka, cały nabiał, cukier, mąkę, różne zboża, kasze, a także kosmetyki, czy nawet pieluchy jednorazowe. To na pewno duża konkurencja dla ekologicznych supermarketów, bo ceny produktów w REWE czy Tengelmanna są odrobinę tańsze niż ich odpowiedniki z bio-sklepów.
Warto tu również wspomnieć, że prawie wszystkie produkty dla niemowląt i małych dzieci (mleka w proszku, kaszki, przeciery, soczki, batoniki i chrupki) mają godło „bio” na opakowaniu. Młodzi rodzice wolą dołożyć kilka centów, ale mieć pewność, że dają swojemu dziecku najwyższą jakość.

Batoniki-przekaski-ekologiczne

4. TARGI

Również na cotygodniowych targowiskach znaleźć można stragany, które opatentowane są znaczkiem „Bio”, czyli wszystkie produkty od danego rolnika/właściciela straganu pochodzą z ekologicznych upraw. Na południu Niemiec, w Szwarcwaldzie, gdzie mieszkają moi teściowie, widziałam również stragany „Demeter”. Te ekologiczne stanowiska często mają swoich stałych klientów, a ich właściciele niekiedy nazywają kupujących po imieniu i znają się również prywatnie. Taka osobista bio-klika 😉

5. EKOLOGIA NA CO DZIEŃ

Nie myślcie sobie, że ekologia w potocznym myśleniu Niemców dotyczy wyłącznie produktów spożywczych. Na co dzień zwraca się coraz większą uwagę na sposób wyrobu również innych produktów. Obecnie można już kupić m. in. ekologiczne domy, materace, odzież z bawełny organicznej lub fair traid, a nawet ekologiczny prąd i „zielone” złoto. Ekologia na co dzień zaczyna się od dbania o własne środowisko, od segregacji śmieci i recyklingu, od patrzenia na ręce producentom oraz od rozumnego przyglądania się poszczególnym składnikom kupowanych produktów.

Ekologia w Niemczech: przesada czy właściwy kierunek, w jakim powinniśmy patrzeć?

Ja sama zaraziłam się tym eko-trendem z Niemiec 🙂 Nie jest tak, że wszystko, co kupuje, jest organiczne, ale rzeczywiście odkąd mam dzieci, staram się, żeby przynajmniej jajka, nabiał, mąką, mięso i wędliny miały wysoką jakość. Zdarza mi się kupić również jakościowe shity, bo je lubię lub akurat mam na nie ochotę 😉 Co mnie jednak najbardziej w tym eko-ruchu przekonuje, to pewnego rodzaju wyczulenie na sposób produkcji i sprzedaży różnych artykułów. Ekologia po niemiecku to dbanie o środowisko i myślenie przyszłościowe – również na rzecz kolejnych pokoleń. W rozrachunku osobistym to chęć zapewnienia swoim najbliższym jak najwyższej jakości produktów.

Jaki jest Wasz stosunek do ekologii? Czy w ogóle zwracacie uwagę na tę zieloną naklejkę na opakowaniu danego produktu czy jego pochodzenie i sposób produkcji są Wam obojętne? Ciekawa jestem Waszego zdania na ten temat!