I znowu mamy początek nowego tygodnia – za nami kolejny, zimowy weekend. Niedziela w Monachium przywitała nas białą kołderką ze śniegu i zimową aurą. U nas w domu wielkie poruszenie, bo starszy Synek skończył 4 lata i świętowaliśmy jego urodziny. Niestety pod znakiem choroby, bo jakieś przeziębienie wisi nad naszym domem… Ale mimo to było przytulnie, miło i rodzinnie – takie właśnie niedziele lubią spędzać Niemcy, zwłaszcza ci, którzy mają dzieci. Oto kilka stałych punktów niedzielnego programu:
1. Planowanie zakupów
Fakt, że w Niemczech wszystkie sklepy są w niedzielę zamknięte, na pewno wpływa na sposób planowania całego weekendu. Rodzinne, duże zakupy robi się w piątek wieczorem lub w sobotę rano. Z góry wiadomo, że w niedzielę niczego nie można dostać lub nie da się spontanicznie wyskoczyć po coś, czego się zapomniało. No chyba, że ktoś ma ochotę pofatygować się na jakąś stację benzynową lub na dworzec, gdzie działają niektóre ze sklepów, np. duże drogerie, których asortyment często obejmuje również artykuły spożywcze. W mieście czynne są wyłącznie niektóre prywatne piekarnie, które coraz częściej pełnią dodatkowo funkcję osiedlowej kawiarenki. W każdym razie niedziela jest dniem dla rodziny i nie ma mowy o żadnych dużych zakupach.
 
2. Rodzinny brunch

Wiele z niemieckich rodzin, które znam, co jakiś czas wybiera się w niedzielę do restauracji na brunch, czyli po prostu większy śniadaniowy bufet. Sporo restauracji w dużych miastach oferuje w tym czasie opiekę na dziećmi lub przynajmniej jakiś kącik z zabawkami, co kusi z kolei rodziny do wspólnego wyjścia. To często okazja do spotkań w większym gronie przyjaciół i szansa na wymianę kilku zdań, podczas gdy pociechy bawią się w specjalnie wydzielonej dla nich przestrzeni. Latem zamiast restauracji niekiedy wybiera się ogródek piwny.

3. Obiad u dziadków

Jeśli nie na brunch do restauracji, to może na obiad do dziadków? Niekiedy spotkanie to poprzedza niedzielna msza święta – w Niemczech odbywają się one zwykle wyłącznie przed południem. Potem pora na obiad właśnie. Składa się on najczęściej z drugiego dania oraz jakiegoś deseru – Niemcy raczej nie jedzą zup, na pewno nie w takich ilościach, jak Polacy 🙂 Inną opcją jest równie często spotykany rodzinny obiad na mieście – odświętnie ubrana rodzina spotyka się w jakiejś ładnej, miłej restauracji i wtedy nikt nie jest „poszkodowany” koniecznością przyrządzania posiłków na kilku/kilkunastu osób. Po obiedzie konieczny spacer w pobliskim parku, żeby się trochę poruszać. Dla Niemców sport i ruch są bardzo ważne!
4. Kawa i ciasto

To obowiązkowy program niedzielnego popołudnia. Ciasto można zjeść w domu lub wybrać się do jakiejś popularnej kawiarni. Albo kupić kilka kawałków na wynos, wracając ze spaceru do domu. Latem ciasto często zastępują lody. Bardzo lubię niemieckie powiedzenie sich zum Kaffeeklatsch treffen, czyli spotkać się na plotki przy kawie. Pierwszy raz spotkałam się z tym określeniem w książkach szwedzkiego autora i ilustratora Svena Nordqvista, znanego głównie dzięki książkom z serii „Pettersson und Findus” (link Affiliate). Od tego czasu używam go z upodobaniem, bo do niedzielnej popołudniowej kawy + obowiązkowego czegoś słodkiego lekkie tematy i ploteczki pasują wyśmienicie! 😉

Przy takiej kawie miło się plotkuje

 

5. Niedzielne wycieczki
Zimą wiele rodzin jedzie w góry na narty, idzie do parku na sanki lub na lodowisko pojeździć na łyżwach. Czasami wystarczy jakiś spacer po lesie lub wizyta na placu zabaw w dużym parku. Dzieci zabrać można do kina, teatru czy do cyrku. Wiosną, latem lub wczesną jesienią nierzadko organizuje się rodzinne wycieczki – w góry, nad morze, czy nad jezioro. Ważny jest kontakt z naturą, wyjazd z miasta, możliwość wybiegania się dla dzieci. No i wspólnie spędzony czas.

Widok podczas niedzielnej wycieczki

 

Niby ten niedzielny program niewiele różni się od polskiego, ale fakt zamknięcia sklepów w niedziele ustawia plany na cały weekend. Bo o ile sobota jest tu jeszcze widziana, jako dzień roboczy (Werktag), o tyle już niedziela to czas dla rodziny i jej poszczególnych domowników.

Czy Wasze niedziele wyglądają podobnie? A może macie jakieś zupełnie inne zwyczaje?