Mój Synek sprawia wrażenie małomównego. Wszyscy znajomi z lekkim niedowierzaniem w oku pytają: „On zawsze taki spokojny?”. To niedowierzanie bierze się stąd, że jednak czują, że to onieśmielone zachowanie Synka to tylko czubek góry lodowej…
Otóż Synek mój jest straszną gadułą! Lubi zadawać pytania (wchodzi w fazę: um? [warum?], czego? [dlaczego?]), oznajmiać, co robi lub co zamierza zrobić oraz komentować aktywności innych osób. I biada tym, którzy nie zrozumieją, co chciałby powiedzieć! Będzie powtarzał dopóty, dopóki mama nie odgadnie, jaki miał być komunikat!
W domu używamy dwóch języków – ja mówię do dzieci WYŁĄCZNIE po polsku, bez względu na to, czy słucha nas sąsiadka, pani w sklepie, czy współpasażerowie w autobusie. Staram się być konsekwentna i nieustannie stosować zasadę: jedna osoba – jeden język. Mąż jest Niemcem i oczywiście mówi do dzieci po niemiecku. Niestety nie rozumie polskiego, więc automatycznie językiem jakim się porozumiewamy jest jego język ojczysty. Myślę, że niemiecki będzie dla Synków językiem dominującym, głównie ze względu na ogromny wpływ otoczenia i przeważającą rolę tego języka w domu. Mimo to Synek stara się używać polskich słów i wtrącać je w budowane przez siebie z mozołem zdania. Na pewno już umie rozróżniać dwie odrębne składnie językowe i mówić polsak [po polsku] i micek [po niemiecku] 🙂
Synek: Mama, ich esse was. [Mama, ich esse etwas / Mama, jem coś]
Ja: Jesteś głodny, chcesz coś zjeść?
Synek: Nie, ich esse was, meine Kueche. [in meiner Kueche / w mojej kuchni]
Ja: A, chcesz ugotować coś w swojej kuchni. No dobrze. To co dziś gotujesz?
Synek: Hmmm, kacia. [kolacja]
Ja: Aha, robisz kolację. A co będziemy jeść na kolację?
Synek: Ziupa. [zupę]
Ja: Zupę gotujesz, rozumiem. A brat może pogotować razem z tobą?
Synek: Nie, brat nicht. [brat nie może]. Brat nicht an tyka. [nicht anfassen / nie dotykać].
Ja: Synku, ale jemu będzie smutno, jeśli nie będzie mógł dotykać twoich rzeczy ani pobawić się z tobą. On ciebie bardzo kocha i dlatego chciałby robić wszystko to, co ty.
Synek: Tak, darf er. [może się bawić]. Ich picze. [pożyczę]
Ja: Pożyczysz mu zabawki? No to super, dziękuję ci.
Synek: Mamaaaaaaa?!
Ja: Tak?
Synek: Mama duma? [dumna]
Ja: Tak Synku, jestem z ciebie dumna.
Synek: Badzio? [bardzo]
Ja: Tak, kochanie, bardzo. Cieszę się, że podzieliłeś się z bratem, brawo!
Synek: Mama helfe [helfen / pomagać]. Okey?
Ja: Mam ci pomóc gotować?
Synek: Tak. Ich dużo pracy. [mam dużo pracy].
Ja: No widzę, że masz dużo pracy. Musisz ugotować kolację.
Synek: Mama kała? [kawa]
Ja: Tak, napiję się kawy. Dziękuję.
Synek: Milch? [mleko]
Ja: Tak, może być kawa z mlekiem.
Synek: Okey. Ich kała dzieci.
Ja: A ty będziesz pił kawę dla dzieci, dobrze. A masz dla mnie trochę cukru?
Synek: Tak, mama sypa.
Ja: Mam sobie nasypać? Ok, dzięki.
Synek: Posie. [proszę]
Ja: Dziękuję Synku, pyszna kawa!
Synek: Mama desta [potocznie dieses da /to] leje aus. [ausgiessen / wylewać]
Ja: Mam to wylać? Już jest niepotrzebne, no dobrze.
Synek: Ich gleich komme. [popr. ich komme gleich / zaraz przyjdę]
Ja: A gdzie idziesz Synku?
Synek: Ich mały kotek, mama.
Ja: Aha, teraz jesteś małym kotkiem?
Synek: Mama, peuerauto pielen [Feuerwehrauto spielen / bawić się wozem strażackim]
Ja: Synku, wiesz przecież, że mama nie lubi bawić się w strażaka. Mogę ci poczytać książkę albo pobawić się lego.
Synek: Papa Arbeit [tata praca] peuerauto pielen.
Ja: Tak, jak tata przyjdzie z pracy, będzie się z tobą bawił wozem strażackim.
Synek: Gute Idee mama, gute pomys [dobry pomysł].
Ja: Ja też uważam, że to dobry pomysł.
Synek: Papa Arbeit, miza kacia. [???]
Ja: Jak tata przyjdzie z pracy, to co będziecie robić?
Synek: Miza kacia!
Ja: Nie rozumiem. Co będziesz robić?
Synek: MIZA KACIA!!!
Pokazuje na stos wozów strażackich zaparkowanych w garażu, tzn. pod stolikiem w jego pokoju.
Ja: Aaaa, remiza strażacka!
Synek: Jaaaaaaaaaa!
A tu jeszcze kilka innych polskich zwrotów używanych przez Synka (wybrałam te najbardziej charakterystyczne):
tacik – taczki
misek – miska
łesek – łezka
tonosz – listonosz
mińce – muffinki
acik – teatrzyk
ułaga – uwaga
razia – różowy
mędzie – pieniądze
łysiek – serduszko [?!] (zrozumiałam tylko dlatego, że przetłumaczył tacie na niemiecki jako „erz”, czyli „Herz”)
ich gapa
ich mały pesek – jestem małym pieskiem
meine gowa – moja głowa
weg ucia – wyrzucić
alle dzieci / alle ludzie
Papa oko auf – tata otwórz oko
sto lat, jeszcze raz!
Niech żyje dwujęzyczność! 😉
usmiechalam sie do siebie gdy czytalam ten post
mam w domu prawie trzylatke (w lutym ma urodziny) i jej jezyk jest bardzo zblizony do Twojego synka z ta tylko roznica ze miesza polski i angielski
Oboje z mezem mowimy do niej tylko po polsku, ale mieszkamy w Irlandii gdzie mala chodzi do przedszkola. Po doswiadczeniach ze starsza corka wiem ze i tak angielski stanie sie jezykiem dominujacym.
Jak dotychczas mala wybiera sobie slowa w jezyku ktory latwiejszy jest do wymowienia
i np jest nie ce hat -czytaj nie chce czapki
Ja mam w bliskiej rodzinie przykład, w którym rodzice używali konsekwentnie polskiego i włoskiego, mówiąc do swoich dzieci. Moi kuzyni, teraz już dorośli mężczyźni, mówią świetnie po polsku, prawie bez akcentu, używając wielu zwrotów potocznych. A więc da się! 🙂
Ojejku jak słodziarsko 🙂 Gaduła mała z niego
Fantastycznie się czyta ten zapis słownictwa! U nas mnóstwo podobieństw:) I dobrze, że zapisujesz, bo szybko człowiek zapomina jakie fajne konstrukcje tworzyły te nasze językowe talenty!
Ostatnio znajoma, która ma podobną trójjęzyczną sytuację w domu do Waszej, napisała mi, że jej córka tak rozmawiała z lalkami: "Alle dzieci vamos". Dacie/damy radę!
Niech żyje! Ten "brat nicht" najbardziej 😉
Kapitalne!
Pracowałam z dziećmi 15 lat i miałam grube zeszyty tego, co mówiły, czytałam potem, gdy chciałam poprawić sobie humor:-)
To wspaniałe, że konsekwentnie mówisz do dzieci po polsku! Będą Ci za to kiedyś bardzo wdzięczne!
Podziwiam Pani wytrwałość w parafrazowaniu po polsku tego, co mówi synek. To bardzo dobra metoda! Pozdrawiam.
Ach, trudno nadążyć z zapisywaniem tych wszystkich smaczków 🙂 Ale staram się! Dziękuję i również pozdrawiam!