Wiem, o czym mówię, bo przy moim pierwszym Synku było ze mną podobnie… Od niedawna Synków jest dwóch, a ja od 6 rano na nogach, bo starszy budzi się wcześnie i oczekuje swojego porannego musli TYLKO od mamy („Tata – nein, Mama – ja!”). No i mama, żeby nie słuchać szlochów i nie wybudzić ze smacznego snu młodszego Synka, wstaje nieprzytomna z łóżka i jak w transie wykonuje codzienne czynności. Jednak mimo podwójnych obowiązków, zęby udaje mi się umyć zaraz po śniadaniu, czyli już ok. 7-8 rano. Ten poranny rytm spowodowany jest konkretnymi obowiązkami, mającymi określoną porę. Dzięki nim dzień ma stabilne ramy i łatwiej się po prostu zorganizować. Mimo to jest kilka spraw, których jeszcze nie ogarniam: przede wszystkim codzienne gotowanie zdrowych i smacznych posiłków dla całej rodziny!
Nie oszukujmy się, nigdy nie byłam świetną kucharką… Lubię gotować, ale efekty mojej pracy są różne. Teraz w połogu i przy zwiększonym zapotrzebowaniu na energię, czuję, że powinnam zwracać szczególną uwagę na to, co zjadam i czym karmię rodzinę. Marzy mi się, żeby chociaż 1-2 razy w tygodniu mieć gotowe, ale za to zdrowe i smaczne danie, dające przyjemne uczucie sytości, ale i dobrze spełnionego matczynego obowiązku.
I tu z pomocą przychodzi koncept Mothers Finest, dostarczający do domu gotowe posiłki specjalnie obmyślone dla kobiet w ciąży oraz mam karmiących, a przy okazji również dla starszych dzieci i tatusiów, ponieważ każda z tych grup ma inne potrzeby żywieniowe. Serwis ten został założony około roku temu przez doświadczoną mamę piątki dzieci. Wraz z pomocą kucharza – specjalisty w dziedzinie doradztwa żywieniowego, przede wszystkim w okresie ciąży i karmienia piersią – wymyśla co tydzień nowe, zmieniające się menu, zaspokajające potrzeby wyżej wymienionych grup. Proponowane dania są bogate w witaminy, minerały, proteiny. Szczególną uwagę przykłada się do wysokiej zawartości żelaza, kwasu foliowego, błonnika, czyli składników stanowiących bardzo ważny element diety każdej mamy. Do posiłków dodawane są zioła i przyprawy, a także rośliny lecznicze, mające zastosowanie m.in. w ginekologii. Ich działanie pomaga przejść kobietom przez trudny czas połogu, kiedy ciało przestawia się na stan nie-ciąży, a hormony powodują zmienne nastroje… Całość jest inspirowana systemem ajurwedy, traktującym odżywianie się jako rodzaj medycyny. Posiłki proponowane przez Mothers Finest bazują na kuchni pięciu przemian i czerpią składniki z aktualnej pory roku.
Ja do tej pory raz wypróbowałam serwis Mothers Finest i na razie jestem z niego bardzo zadowolona. Zamówiłam dla siebie rosół wołowy z pęczakiem i warzywami oraz energetyczne kulki przyrządzone ręcznie jako smaczną i słodką przekąskę, zamiast np. czekolady, do której ostatnio mam sporą słabość… A dla Synka wzięłam dziecięcą porcję gulaszu z makaronem.Poszczególne dania w menu są dokładnie opisane, zwłaszcza jeśli chodzi o ich walory odżywcze oraz pozytywny wpływ na laktację. Posiłki można więc wybierać, dostosowując je nie tylko do swojego gustu kulinarnego, ale również, a może przede wszystkim, do obecnej sytuacji życiowej 🙂
Dania dostarczane są bezpośrednio do domu dwa razy w tygodniu – we wtorki i piątki, od rana najpóźniej do godz. 13.00. Ponieważ jedzenie pakowane jest w próżniowe słoiki, jest ono przydatne do spożycia przez ok. 8 dni. Teoretycznie można więc zamówić sobie danie, które zje się dopiero za kilka dni lub zrobić sobie zapas na cały tydzień. A zamówienia składa się przez telefon lub internet, najpóźniej w poniedziałek i czwartek do godz. 10.00, ponieważ posiłki właśnie w te dni są na świeżo przygotowywane. Ceny dań dla dorosłych wahają się od 9 do 14 euro, porcje dziecięce kosztują między 6 a 8 euro. Minimalna wartość jednego zamówienia wynosi 20 euro, warto więc skombinować sobie obiad dla całej rodziny. Porcje są duże i zawierają spore ilości mięsa, można więc najeść się do syta.
I mimo że nie jest to tania impreza, myślę że co jakiś czas będę decydować się na serwis Mothers Finest, bo to duża wygoda i odciążenie. Moja zupa (ok. 0,7 l) była smaczna, choć może odrobinę za delikatna. Sama pewnie inaczej bym ją doprawiła, ale zdałam się na ekspertów i zjadłam ją w proponowanej wersji. Czułam się po niej syta, ale nie napchana 🙂 Zadowolona jestem również z kulek energetycznych, choć przyznaje z ręką na sercu, że tego dnia po czekoladę i tak sięgnęłam 😉
Za to Synek odmówił jedzenia gulaszu i nawet makaron oprotestował, ale chyba miał po prostu kiepski dzień, bo kolację też ledwo skubnął. Swoją drogą ten gulasz wydał się mi trochę zbyt „mięsisty”, jak na dziecięce podniebienie. Mięso było co prawda miękkie, ale spodziewałam się raczej czegoś bardziej lekkiego, delikatnego, a ten gulasz nadawał się raczej dla dorosłych. Mąż nawet spytał, czy danie przyrządzone jest z dziczyzny, takie było ostre i konkretne…
Mimo to warto wypróbować i samemu przekonać się, jaka to wygoda otrzymać prosto do domu gotowy i apetyczny obiad 🙂 Warto również wspierać takie inicjatywy powstałe nie tylko dla mam i dzieci, ale przede wszystkim inspirowane właśnie nimi.
Zostaw komentarz