Nie odzywałam się przez dłuższy czas między innymi dlatego, że spędziłam długie i intensywne wakacje w Polsce. Odkąd wyjechałam na stałe do Niemiec, czyli od 2010 roku, tylko raz nie byłam w wakacje w ojczyźnie. Wtedy w sierpniu zaczęłam nową pracę i nie miałam możliwości wziąć tak długiego urlopu. Poza tym jednym razem, co roku udało mi się spędzić w Polsce co najmniej trzy tygodnie, czasem nawet cztery. Tak też było i w te wakacje! 🙂
Jak co roku, pobyty te są dla mnie dużą dawką energii, śmiechu, radości i wielu innych uczuć, które mi na co dzień podczas wakacji w Polsce towarzyszą. Za każdym razem potwierdzają się pewne cechy narodowościowe, czy elementy życia, o których pisałam już po naszym urlopie w Polsce w 2015 roku: spontaniczność, zdolność improwizacji, płynne przejście ze sfery publicznej do prywatnej, ironiczne poczucie humoru i lekki chaos organizacyjny. Szczęśliwie udało mi się w tym roku uniknąć zaciętych dyskusji politycznych, bo tego typu rozmowy najczęściej kończą się kłótnią lub przynajmniej ostrą wymianą zdań. Za to miałam czas na wiele rodzinnych spotkań i wspólnych wycieczek.
Ten rok był jeszcze o tyle wyjątkowy, że na parę dni dołączył do nas mój mąż, który zwykle w czasie naszego urlopu zostaje w Niemczech, a na koniec pobytu bawiliśmy się wszyscy na znakomitym weselu mojego brata. Z tego okazji przyjechali również inni członkowie rodziny, również spoza Polski, z którymi najczęściej spotykam się w innych miejscach świata.
Wakacje w Polsce z rodziną
I właśnie te rodzinne aspekty wakacji w Polsce mają dla mnie szczególne znaczenie: to poczucie przynależności, bycia częścią całości, dużego zrozumienia dla wspólnej przeszłości i liczne wspomnienia, które nas dodatkowo łączą. Wszystko to sprawia, że mogę ponownie czuć się dzieckiem, którym się ktoś opiekuje, któremu się pomaga i którym się opiekuje. Nie muszę brać za całą rzeczywistość odpowiedzialności, bo są inni, z którymi tę odpowiedzialność mogę dzielić. Być może na dłuższą metę byłoby mi trudno pogodzić się z tym, że każdy „miesza się” w moje sprawy, w sporym gronie dyskutuje o moim zdrowiu, komentuje fakt, że chodzę boso lub mam niewysuszone włosy. 😉 Ale przez ten miesiąc czuję bardzo intensywnie, że oprócz mojej rodziny – męża i dzieci – są jeszcze inni ludzie na świecie, na których mogę polegać, którym bezinteresownie na mnie zależy i którzy pomogą mi bez względu na wszystko.
Dodatkowo im moje własne dzieci są starsze, tym coraz większą czerpiemy radość we wspólnego odkrywania Polski. Chłopaki coraz więcej zapamiętują, a przy okazji uczą się, bawią, śmieją i spędzają fajnie czas. Po powrocie do Niemiec możemy rozmawiać o warszawskiej Syrence, o Pałacu Kultury, Giewoncie, mazurskich jeziorach i kaszubskich łąkach. I to są „nasze” łączące nas sprawy i wspomnienia, których nam nikt nie odbierze. Mam nadzieję, że oni też tak chętnie będą do tych przygód wracać, jak i ja sama.
O tych i innych odczuciach podczas spędzania wakacji w Polsce napisałam w ostatnim numerze Twojego Miasta. Zapraszam Was do dyskusji w komentarzach: Jak wyglądają Wasze wakacje w Polsce? Z jakimi uczuciami wyjeżdżacie do kraju, a z jakimi wracacie?
Pani Dominiko, jak bardzo jest mi bliskie , co Pani opusuje. uwielbiam czytac Pani teksty. mam wraenie, ze jest Pani moja bratnia dusza. a moze, to po prostu nasza polska mentalnosc… ah nie wiem, ale dobrze sie ztym czuje i dziekuje Pani bardzo goraci.
Dziękuję serdecznie, strasznie się cieszę, jak moje teksty poruszają i wypowiadają to, co komuś siedzi głęboko w duszy 🙂
[…] kilka razy pisałam na blogu o moich urlopach w Polsce oraz o ciągłym poczuciu bycia w stanie zawieszenia między tubylcem a turystą. Bo z jednej strony wszystko na miejscu jest mi bliskie, swojskie i rozpoznawalne, z drugiej jednak […]