Moim chłopakom daleko do czystości językowej. Wręcz przeciwnie – mieszają oba języki nagminnie i w ogóle się tym nie przejmują, zwłaszcza w rozmowie między sobą. Gdy rozmawiają ze mną, starają się mówić tylko po polsku, ale czasami niemieckie słowa są im bliższe lub szybciej pojawiają się w głowie. Przede wszystkim ma to miejsce, kiedy odbieram ich z przedszkola lub ze szkoły i chcą na świeżo podzielić się swoimi wrażeniami i przeżyciami, które odbyły się właśnie w niemieckim otoczeniu.
Jednak te rozmowy między moimi dziećmi są wyjątkowym miszmaszem językowym i niekiedy bardzo zabawnym elementem naszego rodzinnego życia. Gdy starszy Synek miał ok. trzech lat i zaczynał mówić pełnymi zdaniami, regularnie zapisywałam na blogu ten proces, żeby mieć lepszą świadomość postępów i zachodzących zmian. Niestety z braku czasu i weny zaprzestałam to robić, ale tak jak sobie te moje „dwujęzyczki” obserwuję, to coraz częściej dochodzę do wniosku, że warto do tego zwyczaju wrócić. To są to jednak dosyć ulotne chwile, które pewnie z biegiem czasu ulegną wielkim zmianom. Dlatego też dziś serwuję Wam pierwszy odcinek z serii „Rozmowy dwujęzycznych braci” 😉
I jeszcze mała legenda do poniższych dialogów:
Na niebiesko wypowiada się starszy Synek (obecnie 7 lat, rozmowy pochodzą z okresu 5-7 lat)
Na zielono wypowiada się młodszy Synek (obecnie 5 lat, rozmowy pochodzą z okresu 3-5 lat).
Chłopaki bawią się samochodami i ludzikami. Kręcą się koło małej kuchenki drewnianej, wtykają tam auta lub ludziki.
-Ej, ja mam gute Idee!
-O nie, on tam nie reinpasst. Ale Polizei potrzebujemy.
-Zobacz, ten tutaj jest taki klitzekleiny.
-Tu już nie ma Polizisten, ale nie szkodzi, będzie Dieb.
-Eoooeeeooo, losfahren. Weźmij swój wóz – tam poszedł Dieb.
-Eoooeeeooo, ale oni nie mogą tam hoch.
-Nie, ale oni mogą hüpfen. „Hast du das verstanden? Hände hoch!”
Starszy Synek wbiega do mnie do kuchni i woła:
-Muniu wiesz, tam w tej naszej małej kuchni ukrył się złodziej.
-Nico, nie szkodzi, jak umfallen, później można naprawić.
-Bardzo szybko, nie langsam. Najpierw Dieb musi rauskommen. A potem można Leiter hochfahren i go nass spritzen.
-Tak, najpierw musi Dieb raus, bo nie mogą otworzyć.
W tym momencie starszy Synek relacjonuje przebieg wydarzeń wchodzącemu do pokoju tacie:
-Papa, der Dieb, er hat was angezündet.
-Nico, to jest przecież babyleicht.
A tu już inna sytuacja. Starszak opowiada przy kolacji, co się działo w szkole. Muszę zadawać wiele pytań, bo sam z siebie zbyt dużo nie opowiada. Ale wspólnymi siłami udaje mi się coś z niego „wydusić”.
Moje wypowiedzi pojawiają się na pomarańczowo.
Synka wypowiedzi są niebieskie.
-Widziałam obrazek, który robiliście na zajęciach plastycznych. To były takie wieżowce, na tle których latały i chodziły dinozaury. Jak to robiliście?
– Also, najpierw malowaliśmy te domy, a potem musieliśmy te Dinosaurier ausschneiden.
-Ach tak, wycinaliście te dinozaury? Jakieś szablony do tego mieliście, czy najpierw musiałeś je narysować, a potem wyciąć?
-No ta Schablona to bardzo ciężko, bo ona się tak wackelt i das ist schwierig. Ale jakoś sobie poradziłem. I Frau Schmidt powiedziała, że musimy mindestens 5 Dinos ausschneiden, ale ja zrobiłem tylko 2 i jeszcze jeden zacząłem, ale jeszcze nie jest fertig.
Z kolei młodszy Synek delektuje się tym, jak uda mu się coś po polsku prawidłowo powiedzieć, co do tej pory łatwiej mu było wymówić po niemiecku. Wtedy na jego twarzy pojawia się wielki uśmiech i mówi: „Muniu, jak już umiem dobrze auf Polnisch mówić!”.
Celebruje również swoją dwujęzyczność i jak tylko pojawia się ten temat, podsumowuje z zadowoleniem: „Wiesz muniu, bo ja jestem Polnisch i Deutschy!” 😉
Pewnie wielu z Was łapie się w tej chwili za głowę i dziwi, jak aż tak można mieszać składnię, deklinację i koniugację! Rozumiem Wasze wątpliwości, ale ja jestem o dwujęzyczność moich chłopaków spokojna. Dlaczego? Bo w językowym zachowaniu moich dzieci zauważam pewną prawidłowość – do mnie starają się mówić po polsku, a do taty mówią wyłącznie po niemiecku. To nie jest tak, że nie potrafią rozróżnić tych dwóch języków, po prostu w różnych sytuacjach jest im tak wygodniej lub łatwiej. Ale widzę, że jest to proces, który idzie w dobrą stronę i śmiało mogę zaryzykować tezę, że kiedyś pozbędą się mieszania języków i będą mówić płynnie w każdym z nich. A nawet jeśli w ich własnych rozmowach będą używać swojego mieszanego języka, to niech im będzie 😉
A jak mówi się u Ciebie?
Warto o wielkiej roli języka ojczystego w życiu naszym i naszych wielokulturowych dzieci pamiętać i to nie tylko w tym wyjątkowym dniu 21 lutego, jakim jest Dzień Języka Ojczystego. Zachęcam Was do obejrzenia z tej okazji krótkiego filmiku “A jak mówi się u Ciebie?” przygotowanego z inicjatywy Fundacji Edukacji Polonijnej, której zawdzięczamy naszą szkolną podstawówkę Libratus oraz nowy projekt powstały w wyniku zmian w polskim systemie edukacji – Polonijną Szkołą Podstawową.
Jeśli chcielibyście się dowiedzieć, jak brzmi ta historia w oryginale, czyli po polsku :), to warto odwiedzić stronę Koniec Języka za Przewodnika, aby spojrzeć za kulisy kręcenia powyższego filmu i usłyszeć opowieść w całości po polsku!
Chłopcy fantastyczni, a dwujęzyczni są bardziej inteligentni. Świetne dialogi.
Serdecznie pozdrawiam
Dziękuję bardzo, też ich uwielbiam 😉
U nas jeszcze nie mówi, bo ma dopiero niewiele ponad rok. Oboje z mężem jesteśmy Polakami, ja w dodatku ledwo mówię po niemiecku. Nie lubię języka i bardzo mi on trudno przychodzi nad czym boleję..:( jestem ciekawa jak rozwinie się nasze zycie tu. I synek.
Wasze rozmowy fantastyczne! Pozdrawiam serdecznie!
Ja też w liceum i na studiach bardzo nie lubiłam niemieckiego, ale odkąd przyjechałam do Niemiec, patrzę na ten język zupełnie inaczej. Potrzebuję go, dlatego też zmieniło się moje nastawienie do niego. Spróbuj polubić, to dużo ułatwia!
Pozdrawiam i życzę powodzenia! Dominika
Witam,
tak jak pani mam dwoch synow. Starszy (36 lat , przyjechal do Niemic w wieku 3 lat) mowi bardzo dobrze po polsku. Ale jezyki obce i dialekty to jego hobby. Ukonczyl miedzy innymi anglistyke.
Natomiast mlodszy syn (20 lat) zakonczyl swoja edukacje jezyka polskiego (pisze teraz fonetycznie) na zdaniu: „ciekuje, sysko dobsze”. Ma pasywna znajomosc jezyka. Sporo rozumie.
Jestem wielka zwollenniczka uczenia jezykow obcych, zwlaszcza jesli dzieci maja mozliwosc uczenia sie jezyka obcego od malego od podstaw, od nas rodzicow , bez akcentu, naturalnie. Biografia mojego mlodszego syna tak sie ulozyla, ze na polski nie starczylo czasu. Syn mial bardzo mocna wade wymowy. Przeszedl dlugotrwala terapie. Uczeszczal 3 lata do niemieckiej podstawowki i potem 3 lata do angielskiej (w Berlinie szkola podstawowa trwa z reguly 6. lat , chyba ze rodzice decyduja, ze dziecko ma po 4. latach isc do gymnasium) Ukonczyl niemieckie gymnasium. Obecnie studiuje od 2 lat w Wielkiej Brytanii. . Polski jest dla niego jezykiem obcym nad czym czasem ubolewam. I moj mlodszy syn w miedzyczasie tez.
Dziękuję za ten komentarz – często brakuje mi w dyskusji osób z większym doświadczeniem w dwujęzycznym wychowaniu dzieci. Taka perspektywa bardzo pomaga i może pomóc wyobrazić sobie różne losy, jakie mogą spotkać nasze dzieci. Zwraca Pani również uwagę na indywidualne ukształtowania, o czym często zapomina się w edukacji. Dziękuję i serdecznie pozdrawiam!