Podczas mojej ostatniej wizyty w Polsce wybrałam się do Empiku, żeby uzupełnić braki w polskich lekturach mojego Synka. Stwierdziłam bowiem, że w naszej domowej biblioteczce przeważają książki niemieckie, a takich z polskim tekstem jest niewiele. Dopóki Synek był mały i zadowalał się obrazkami, nie miało to większego znaczenia. Teraz jednak, gdy chętnie słucha tekstu, nawet dosyć długiego, zwracam uwagę, żeby miał swobodny dostęp również do polskich lektur. W moim koszyku na zakupy nie mogło oczywiście zabraknąć klasyki, czyli wierszy Brzechwy i Tuwima, ale prawdziwą sensację wzbudziła pozycja z TOP listy Empiku: Pan Pierdziołka spadł ze stołka. Powtarzanki i śpiewanki.
Pan Pierdziołka spadł ze stołka. Powtarzanki i śpiewanki. Format A 4, twarda oprawa.

Sam tytuł wprawił mnie w zadumę i sprawił, że zawiesiłam się przed półką w Empiku na parę minut. Jak zaczęłam przeglądać kolejne „powtarzanki”, zamieszczone w tej książce, stało się jasne, że książkę tę kupię w pierwszej kolejności dla siebie, a w drugiej dla Synka 🙂 Nagle poczułam się tak, jakby ktoś przeniósł mnie w beztroski świat dzieciństwa: zobaczyłam zabawę w chowanego i w berka „kanałowego”, podwórkowe granie w gumę i w klasy, szkolne wycieczki starym, zrzędzącym autokarem… Przypomniały mi się pierwsze wyjazdy na kolonie, piosenki śpiewane przy ognisku i w kolonijnej grupie. Poczułam metalowy zapach rozgrzanego od słońca trzepaka, smak preparowanego ryżu oraz intensywnie słodkiej oranżady, wypijanej na długiej przerwie za szkołą. Powróciły do mojej świadomości dawno zakopane w głowie wyliczanki, wierszyki, piosenki śpiewane z nudów, dla zabawy, żeby komuś dokuczyć lub kogoś przedrzeźnić. Wraz z nimi wróciły emocje, towarzyszące tamtej codzienności: dziecięca naiwność, prostota, wiara w czarno-biały świat, ale również radość z drobiazgów, duża doza szaleństwa i nieograniczona fantazja. A wszystko za sprawą „Pana Pierdziołki” 🙂
 
Pamiętacie to?

Było morze, w morzu kołek,
A na kołku był wierzchołek,
Na wierzchołku siedział zając
I nogami przebierając, śpiewał tak:
Było morze, w morzu kołek…

lub

Kto się gniewa,
Niech się gniewa,
Niech se przypnie
Nos do drzewa.
Niech to drzewo 
Dotąd nosi,
Aż się z nami 
Nie przeprosi!

Książka zawiera w sumie ok. 70 wyliczanek/powtarzanek umieszczonych na 48 stronach. Podzielona jest na dwie części – pierwsza zawiera grzeczne, powiedzmy spokojniejsze wierszyki, druga z kolei bardziej niecenzuralne rymowanki, gdzie czarny humor i mocne słowa stanowią trzon tekstu.

Jedziemy na wycieczkę,
Bierzemy misia w teczkę,
A misio fiku-miku,
Narobił w teczkę siku.

oraz

Wpadł pies do kuchni i porwał mięsa ćwierć,
A jeden kucharz głupi zarąbał go na śmierć.
A drugi kucharz mądry, co litość w sercu miał,
Postawił mu nagrobek
I taki napis dał:
Wpadł pies…

Niektóre z wierszyków i piosenek z tej pierwszej, „ocenzurowanej” wersji znamy już m. in. płyt CD Co babcia i dziadek śpiewali, kiedy byli mali, co potwierdza fakt, że są one wpisane w polską tradycję muzyczno-wyliczankową. Inne z kolei to typowe przykłady nieokiełznanej dziecięcej wyobraźni, kreatywności i nieskrępowanego kulturowymi ograniczeniami poczucia humoru. I jeszcze jedna ważna informacja – jeśli boicie się używać przy swoim dziecku odważnych słów oraz trudnych tematów, to lepiej w ogóle po tę pozycję nie sięgajcie. Jeżeli jednak chcecie podzielić się ze swym potomstwem własnymi przeżyciami, dziecięcą beztroską i niebanalnym humorem, to „Pan Pierdziołka” będzie dla Was właściwą lekturą!

 

Integralną częścią rymowanek są rysunki, ilustrujące każdy wierszyk. Cóż, nie jestem fanką tych obrazków, ale jedno trzeba im przyznać – są nietypowe, jak i cała ta książka. Oglądając je, ma się wrażenie, że wszystko jest bardzo dosłowne, a jednocześnie przerysowane, wyolbrzymione – ale czyż nie tak dzieci widzą świat? Na pewno w żadnej innej książce dla dzieci takiej brzydoty i makabry nie znajdziecie. Ale i o to chodzi – coś innego, czego dotąd nie było, przypominającego trochę bazgroły ze szkolnych zeszytów.

 

Po dużym sukcesie pierwszego tomu i bardzo ciepłym przyjęciu rymowanek przez Synka zdecydowałam się dokupić drugą część zatytułowaną: Nowe fikołki Pana Pierdziołki. Powtarzanki i śpiewanki.

Nowe fikołki Pana Pierdziołki. Powtarzanki i śpiewanki. Format A4, twarda oprawa.

Tu konstrukcja książki jest podobna – pierwsza część to wyliczanki grzeczne, druga – niegrzeczne, oczywiście dużo śmieszniejsze i szybciej wpadające w ucho. Jest i o indyku, co myślał o niedzieli, jest  o myszce, uciekającej przed burym kotem do dziury, mamy czarną krowę w kropki bordo oraz gruszkę, która wpadła do fartuszka. W tych niegrzecznych nie mogło zabraknąć żuczka, który przyozdobił chałupkę, jak również Bomby, piszącej na tablicy ES O ES głupi pies. Autorka rysunków jest ta sama, więc już wiecie, czego się spodziewać.

 

Myślę, że dla naszych dwujęzycznych dzieci takie śpiewanki i wierszyki mają szczególne znaczenie – nie chodzi tylko o rymy (bo te są jednak lepsze u Brzechwy i Tuwima ;)), ale o szczególne użycie języka w jego potocznej, prostej, niekiedy prostackiej formie. To trochę, jak dotknięcie niewidzialnego, bo pomagającego naszym maluchom oswoić to, czego nie mają na co dzień – spontanicznych zabaw z rówieśnikami PO POLSKU.

Pan Pierdziołka spadł ze stołka. Powtarzanki i śpiewanki.
Wyd. ZYSK i S-KA, Poznań 2012
Cena: 12 zł

Nowe fikołki Pana Pierdziołki. Powtarzanki i śpiewanki
Wyd. ZYSK i S-KA, Poznań 2013
Cena: 14 zł

Do ulubionych „powtarzanek” Synka należy ta tytułowa (być może ze względu na jego hipochondryczną naturę ;)):
Pan Pierdziołka spadł ze stołka,
Złamał nogę o podłogę.
Olaboga – moja noga!
Kupcie trumnę, bo ja umrę!
Jeszcze trumna nie kupiona,
A już noga wygojona.