W Monachium mieszkam od 2010 roku, czyli już pięć lat. Przeprowadziłam się tutaj ze względu na pracę mojego – wtedy świeżo poślubionego – Męża. Wcześniej mieszkaliśmy co prawda razem w Hamburgu, gdzie ukończyłam mój intensywny kurs języka niemieckiego, jednak dopiero w Monachium zamieszkaliśmy już jako małżeństwo. Okres między Hamburgiem a Monachium spędziliśmy w związku na odległość – ponad 2 lata kurowaliśmy na trasie Hamburg – Gdańsk – Warszawa – Monachium. Ale po kolei…
W Hamburgu pracowałam w agencji eventowej, jednak różne względy skłoniły mnie do powrotu do Polski. Jak na zamówienie przyszła propozycja pracy jako manager w gdańskim Centrum Zabaw Twórczych Edward. Po roku z kolei podjęłam się roli koordynatora międzynarodowego festiwalu teatralnego Spotkanie Teatrów Narodowych organizowanego przez Teatr Narodowy w Warszawie. To był szalony okres, ponieważ w czasie przygotowań do festiwalu, będąc cały czas w związku na odległość, udało nam się zorganizować ślub cywilny w Niemczech oraz kościelny w Polsce, a do tego nie zwariować! Po zakończonym projekcie przeniosłam się wreszcie do Monachium i postanowiliśmy założyć rodzinę.
W tym mniej więcej czasie przeczytałam również książkę niemieckich autorek Caroline Rosales oraz Isy Grütering Mama muss die Welt retten: Wie Mütter vom Wickeltisch aus Karriere machen (link affiliate), która dała mi dużo do myślenia i w pierwszej linii skłoniła do zaprezentowania sylwetek spełnionych Polek w Monachium, a w drugiej do zmiany perspektywy myślenia o blogu jako wyłącznie o źródle mojej przyjemności. Dodatkowo wiele moich niemieckich znajomych zaczęło narzekać, że moich tekstów z polskiego bloga nie może przeczytać po niemiecku. Zachęcona przez Męża oraz jego rodzinę postanowiłam spróbować i zacząć pisać również w języku niemieckim. Nie było i nie jest to dla mnie łatwe, bo językoznawcą nie jestem, a niemiecki znam głównie jako język potoczny, jednak wedle maksymy: „Kto nie próbuje, ten nie zyskuje”, postanowiłam spróbować swojego szczęścia również i na tym polu. O pomoc w sprawdzaniu i korygowaniu tekstów poprosiłam moja przyjaciółkę Paulinę, czasami wspieraną przez innych członków rodziny Męża lub jego samego. I tak na początku 2014 roku założyłam własną działalność gospodarczą, a w maju mój niemiecki blog „From Munich with Love” pojawił się online.
Od tego czasu publikuję na tym blogu moje artykuły – część z nich znacie już z „Polki w Monachium”, inne pisane są raczej z myślą o niemieckim odbiorcy, są jednak i takie posty, które przeznaczone są wyłącznie dla polskich Czytelników. Również na „From Munich with Love” pojawiają się wpisy na temat wielojęzyczności, ale sporo też propozycji spędzania czasu wolnego w Monachium i Bawarii, opisów miejsc, które lubimy i przedmiotów, którymi się otaczamy.
A teraz pytanie, które pewnie zadajecie sobie w tej chwili: czy na blogu można zarobić? Owszem, można. Współpracuję z różnymi firmami, zamieszczam na blogu reklamy, organizuje konkursy – to są działalności komercyjne. Oprócz tego dostaję różne propozycje „okołoblogowe” – piszę artykuły do gazet, zarówno polsko-, jak i niemieckojęzycznych, dzielę się moją wiedzą na temat różnic kulturowych oraz tutejszej rzeczywistości. Niekiedy działam jako fotograf i sprzedaję swoje zdjęcia. Oczywiście faktor przyjemności pisania i prowadzenia bloga, a właściwie blogów jest dla mnie zawsze pierwszoplanowy! Dodatkowo niezwykłym „efektem ubocznym” blogowania są znajomości, które codziennie zawiązuję. Dzięki komentarzom, mailom i wiadomościom od moich Czytelników mam stały przepływ informacji, wymianę myśli i energii. Daje mi się wiele radości, a czasami również niespodziewane przyjaźnie i towarzystwo do wizyt na placach zabaw 😉
Czasami pojawia mi się cicho ukryta myśl, że być może nie wykorzystuje całego swojego potencjału, „ograniczając” się do bloga. Ale przecież blogowanie pozwala mi na łączenie moich trzech wielkich pasji: pisania, fotografowania i projektowania stron internetowych! Poza tym zawsze marzyłam o pracy na międzynarodowej płaszczyźnie i – poszerzając moją działalność o niemieckojęzyczną stronę – wskoczyłam właśnie na taki grunt. Przede mną jeszcze ok. 30 lat pracy zawodowej i wcale nie jest powiedziane, że blogować będę zawsze… Dzięki moim regularnym wpisom jestem aktywna, nie zamykam się w czterech ścianach, wychodzę do ludzi i pozostaje wierna swoim przekonaniom. Elastyczne godziny pracy, brak szefa, stojącego nad głową, praca na własny rachunek – to są dla mnie największe zalety tego rodzaju zajęcia. A kiedy dzieci trochę podrosną, być może znowu skręcę na mojej ścieżce zawodowej w jakąś inną stronę, być może zatęsknię za pracą w teamie i znajdę sobie jakieś inne zajęcie. Tymczasem lubię moją pracę z domu, swobodę jaką mi ona daje, możliwość nieograniczonego wyrażania myśli i poglądów oraz świadomość, że moje teksty i informacje przydają się moim Czytelnikom! 🙂
Seria „Polki w Monachium” nie zostaje ostatecznie zamknięta, ale artykuły w niej będą pojawiać się raczej nieregularnie. Znam jeszcze sporo Polek, które ze swojej pasji zrobiły sposób na życie, i jak tylko nadarzy się taka okazja, będę z nimi przeprowadzać wywiady i je tutaj publikować.
Dominika Rotthaler
Zostaw komentarz