Gdy zimą tego roku na świat przyszedł młodszy Synek, a ja mentalnie zakopana pod śniegiem marzyłam już o letnich wakacjach, wiedziałam, że tym razem na urlop nie pojedziemy na drugi koniec świata, a zostaniemy po prostu w Bawarii. Nie miałam ochoty na długie podróże z dwójką małych dzieci i naprawdę cieszyłam się na możliwość lepszego poznania okolicy, gdzie obecnie mieszkam.

Nasz wybór był dosyć oczywisty – spędziliśmy ferie w regionie Allgäu, tak lubianym przez rodziny z małymi dziećmi. Jest to obszar częściowo położony w Badenii-Wirtembergii, ale znaczniejsza jego część znajduje się w Bawarii, a dokładnie w jej południowo-zachodnim kąciku. Tu Bawaria pokazuje swoje piękne oblicze – są góry i jeziora, są zielone trasy na wędrówki górskie (również ze spacerówką!) oraz liczne atrakcje turystyczne. A przede wszystkim jest bardzo duży wybór niedrogich (spora konkurencja!) apartamentów do wynajęcia (Ferienwohnung), często położonych w atrakcyjnych przyrodniczo i rozrywkowo miejscach oraz spora oferta agroturystyczna, w tym tzw. wakacje w gospodarstwie rolnym (Ferien auf dem Bauernhof). Gdybym miała porównać region Allgäu do jakiś polskich odpowiedników, powiedziałabym, że do bardzo udana mieszanka Mazur i Bieszczadów 🙂

Domy tu są ładne i bardzo zadbane, przy oknach i na balkonach pełno kolorowych kwiatów. Jest sielsko i po prostu ładnie!

 

Zwłaszcza w turystycznych miejscowościach właściciele dbają o swoje posesje

Allgäu znany jest również z wysokiej kultury mlecznej – na pewno już nie raz zdarzyło się Wam kupić produkt, którego główną zaletą jest to, że pochodzi właśnie z tego regionu – ser, jogurt, masło, czy samo mleko 🙂 A to wszystko dzięki wysokim górom i soczystym, zielonym łąkom. Podczas spacerów w lesie czy wędrówek górskich prawie zawsze słychać jest ciche dźwięki dzwonków zawieszonych na szyi  brunatnych krów – charakterystycznych dla terenu Allgäu .

A mój starszy Synek niejadek cieszył się szczególnie z możliwości zjadania dziecięcych porcji szpecli (Spätzle – niemiecka wersja kluseczek kładzionych), które podane z serem, są specjalnością regionu Allgäu. Dla Synka oczywiście w wersji sote…
Najważniejsze jest jednak to, że dla naszych miejskich dzieci cały urlop był wyjątkowym spotkaniem z naturą – zwierzęta, leśne strumyki, cykanie świerszczy, szum poruszanych od wiatru gałęzi. Ale też godzinne obserwowanie rolnika przy pracy, wrzucanie kamyków do wody, leniwe maczanie patyka w jeziorze 🙂 Dla nas rodziców była to przede wszystkim ogromna radość z pokazywania maluchom tego innego, pięknego świata, oddalonego od Monachium o jedyne 1,5 godziny jazdy samochodem.

Przez te parę dni zobaczyliśmy w sumie niewiele, jak na możliwości Allgäu, ale przecież nie chodziło o ilość zwiedzonych obiektów, a o jakość wspólnie spędzonych chwil. Rodzinny piknik z widokiem na zamek Neuschwanstein: bezcenne! 😉