Ostatnio niemiecką blogosferę rozgrzała dyskusja na temat prezentowania na łamach własnego bloga zdjęć swoich dzieci. Czy to etyczne? Czy wypada? Jeśli tak, to komu to przeszkadza? Zapraszam Was do prześledzenia ze mną argumentów ZA i PRZECIW popartych linkami do konkretnych artykułów, z których je zaczerpnęłam.

JESTEM ZA POKAZYWANIEM ZDJĘĆ MOICH DZIECI W INTERNECIE:

  • dzieci są obecne w naszym życiu, a obecność ich zdjęć w blogosferze jedynie utwierdza ten fakt i nadaje mu większe znaczenie; niepokazywanie zdjęć maluchów jedynie dlatego, że ktoś owe fotografie mógłby w niekontrolowany sposób wykorzystać, jest jak niewychodzenie na ulicę, bo może ci na głowę spaść cegła, czyli po prostu nadgorliwość i życie w ciągłych strachu
  • dzieci są w społeczeństwie marginalizowane – rodziny z maluchami upycha się w kawiarniach z kącikami zabaw, bo w innych miejscach po prostu przeszkadzają; niepokazywanie ich zdjęć dodatkowo ten fakt utwierdza
  • blogerzy najczęściej zamieszczają ładne i korzystne fotografie swoich dzieci – rzadko który rodzic ośmiesza lub znieważa swojego potomka, np. pokazując go nagiego w kąpieli lub w jakiejś niezręcznej sytuacji – takie fotografie są najczęściej zamieszczane w portalach społecznościowych, wśród prywatnych osób, choć te zdjęcia – poprzez niekontrolowane udostępnianie ich – często zyskują nową, nieprzewidywalną publiczność
  • umiejętne obchodzenie się z własnym wizerunkiem oraz fotografiami członków własnej rodziny wprowadza dzieci w temat zdjęć w internecie i uczy je właściwego obejścia z nowymi mediami, czyli „kompetencji medialnej”; argument ten jest używany często w kontekście dorastania tego najmłodszego pokolenia wśród medialnych gadżetów, w dobie wszechobecnego internetu i stałego kontaktu dzieci z nowymi mediami
  • blogerzy często potwierdzają fakt, że ze swojego życia wybierają jedynie jego małą cząstkę, jaką upubliczniają na blogu – znaczna część prywatnego życia autora postów pozostaje nadal w sferze intymnej lub niepublicznej
  • relacja bloger-dziecko opiera się na zaufaniu: dziecko nie wie dokładnie, co rodzic zrobi z jego zdjęciem, dlatego rodzic, który bloguje lub posiada konto na portalu społecznościowym, powinien odpowiedzialnie i z rozsądkiem dobierać portrety dzieci, jakie tam zamieszcza
  • pokazywanie zdjęć dzieci z doklejonymi gwiazdkami na oczach lub paskiem je zasłaniającym nie jest ładne i nie pozwala na wybudowanie prawdziwej, szczerej relacji między czytającym a blogerem
  • osoby, które wytykają blogerom wstawianie dziecięcych fotografii do internetu, same często zamieszczają na Tweeterze lub Facebooku „śmieszne” wypowiedzi swoich maluchów – dla zdjęć jest po prostu mniejsza akceptacja
  • internet jest – podobnie, jak np. ulica, miejscem publicznym i należy się po nim w podobny sposób poruszać: ubierać się i zachowywać rozsądnie, obchodzić się z szacunkiem do innych, unikać niebezpieczeństw, a małe dzieci potrzebują nadzoru dorosłych.

Powyższe argumenty pochodzą z m. in. następujących artykułów:

Przyjrzyjmy się teraz drugiej stronie medalu.

NIE ZGADZAM SIĘ NA ZAMIESZCZANIE I NIE POKAZUJĘ ZDJĘĆ MOICH DZIECI W INTERNECIE

  • dziecko, tak samo jak każdy człowiek dorosły, ma prawo decydować o swoim wizerunku i swojej sferze prywatnej; ponieważ jest małe i nie potrafi jeszcze do końca ocenić sytuacji, co tak naprawdę dzieje się z jego zdjęciem, lepiej podobnych fotografii w ogóle nie zamieszczać, aby dać dziecku w przyszłości prawo decydowania samemu o sobie
  • rodzic nie wie, jakie opublikowane zdjęcie spotka się z akceptacją dziecka w przyszłości – nie potrafimy ocenić, co się wydarzy, jak dziecko się rozwinie i która z fotografii spełni jego oczekiwania
  • zamieszczanie zdjęć własnych dzieci przy artykule blogera nie jest wzbogaceniem treści artykułu, a jedynie narcystyczną potrzebą rodziców zebrania większej ilości czytelników, lajków, udostępnień itp.
  • Google niczego nie zapomina – co raz trafi do siebie, nawet po usunięciu jakiejś strony, zawsze będzie tam już istniało
  • bloger powinien odróżnić sferę prywatną i publiczną – w tej pierwszej symbolicznie przedstawiać obecność swoich dzieci, w tej drugiej z rozsądkiem i umiarem prezentować zdjęcia potomków rodzinie i przyjaciołom
  • należy chronić dzieci przed pedofilami lub innymi niebezpieczeństwami, jakie mogą się przez publiczne prezentowanie zdjęć pojawić
  • my sami nie chcielibyśmy NIEPYTANI znajdować swoje zdjęcia w internecie, dlaczego mamy to czynić własnym dzieciom?
Te argumenty przemawiają za następującymi blogerami:

Papaganda

Zeitschriftenwurm

JAKIE JEST MOJE ZDANIE NA TEN TEMAT?

Obecnie moja opinia leży gdzieś po środku i chyba najbardziej przypomina zdanie z bloga Chaoshoch2 oraz wspomnianej już przy argumentach PRO Mama-Notes. Nie wykluczam z zamieszczanych przeze mnie zdjęć moich dzieci, chociaż najczęściej pokazuję je w sposób powiedzmy symboliczny. Rzadko widać szczegóły twarzy moich Synków, zwykle raczej ogólną sylwetkę lub zdjęcie z oddalenia. W postach staram się nie używać ich imion, chociaż nie trudno się z tego bloga domyślić, jak chłopcy się rzeczywiście nazywają. W niektórych miejscach na tej stronie, w szczególnych dla mnie artykułach, pokazuję również twarze moich dzieci. Aż tak konsekwentna więc raczej nie jestem.
Nie zawsze jednak tak było. Pamiętam zupełne początki mojego bloga – pisałam wyłącznie jako „Polka w Monachium”, nie podając nawet swojego imienia, zamieszczając zdjęcie raczej anonimowe. Internet i odsłanianie w nim części mojego prywatnego życia oswajałam stopniowo. Odkąd blogowanie stało się m. in. moim sposobem na życie, również zawodowe, zaczęłam więcej pisać subiektywnych opinii, częściej wspominać o własnych odczuciach oraz podpisywać się własnym imieniem, no i przedstawiać światu swoją twarz. Zrozumiałam, że tylko w ten sposób mogę zdobyć zaufanie moich Czytelników i być wiarygodną autorką tego bloga. I rzeczywiście – odkąd wprowadziłam te zmiany, statystyki bloga idą niezmiennie w górę, a ja dostaję wiele osobistych maili i pytań z prośbą o pomoc. Myślę, że obecne w tle zdjęcia moich dzieci ułatwiają Czytelnikom kontakt ze mną, budują bardziej emocjonalną więź i pozwalają mieć poczucie uczestniczenia w czymś osobistym.
Uważam, że pamiętając zawsze o tym, że blog jest miejscem publicznym, można zachować dobrą i zdrową równowagę w przedstawianiu informacji o sobie samym oraz własnej rodzinie oraz wybrać właściwy dla siebie prezentowania lub nieprezentowania zdjęć najbliższych nam osób.
 
Teraz jestem oczywiście ciekawa Waszej opinii na ten temat: co sądzicie o zdjęciach dzieci w internecie, na blogach, w mediach społecznościowych? Jak sami obchodzicie się z tym tematem? A może dodacie kolejny argument pro lub contra w tym temacie? Jakie komentarze pojawiają się na ten temat w polskiej blogosferze? Piszcie i komentujcie – zapraszam!